niedziela, 17 maja 2015

Jeśli potrafisz cz.2

Całą noc nie mogłam zasnąć . Wciągnał ją w narkotyki , tylko dlaczego ona tak chce tam wracać ? Łzy lały mi się po policzkach. Zasnęłam z wyczerpania nad ranem. Godzinę póżniej wstawałam do szkoły.
Diany nie było. Mogłam się tego spodziewać.

Wyszłam ze szkoły . Łzy znów napłynęły mi do oczu. Zawsze z Dianą wracałam, jeśli byla chora to szłam prosto do niej. Zaczełam rozmyślać , układać plan . Jak ją z tego wyciągnąć ? Wtedy ktoś dotknął mojego ramienia , obróciłam się wystraszona , ponieważ nie słyszałam , że ktoś za mną idzie.
- Masz notatke z histori ? - patrzyły na mnie błękitne oczy Arona .
- Mam - zaczęłam grzebać w plecaku w poszukiwaniu zeszytu.
- Słyszałaś Lilly robi imprezę w ta sobotę - włąsnie znalazłam zeszyt i go wyciągnęłam. Podałam mu zeszyt i plasnęlam dłonią w czoło.
- Zapomniałam - Nie mam się w co ubrać !
- ah - zaczerwienił sie - no to ... przyjdziesz ?
Czy przyjdę ?? To największa impreza w roku !
- Pewnie - uśmiechnęłam się i właśnie zdałam sobie sprawę ze nie utrzymam dlużej łez - musze lecieć - rzuciłam na pożegnanie.


Stałam przed szafą już godzinę i dalej nic nie wybrałam . Potrzebuję Diany. Po raz kolejny w nadzieji że tym razem odbierze . Cisza .
W końcu wybrałam Limonkowa sukienkę .

Usiadlam zrezygnowana na łóżku. Usłyszałam jakiś stuk , rozejrzalam się . Już mam przewidzenia . Może to przez nieprzespaną noc. Znow stuk, i kolejny. Podeszlam do okna i wyjrzałam . Diana !! Ale czemu po prostu nie wejdzie ? Mimo to się cieszylam że mogę ja zobaczyć.

Zbiegłam na dół . Bylo już zimno, otuliłam się kocem .
- Diana ! - podbiegłam ją przytulić . Była zimna. Jakby cały dzień stała w lodówce. - Co się stało ?
- Przyszłam - powiedziała beznamiętnym głoosem
- Nie ważne , ciesze się że jesteś. - zaciągnęłam ją do domu.
- Opowiadaj  mi co się stało ? Zostawiłaś to ? - Pytałam robiąc herbatę .
- Nie . Przyszłam się z tobą pożegnać .- kubeczek wyleciał mi z ręki. Stanęłam bez słowa nie wiedząc co mam robić .
- Jak to pożegnać ? - zapytalam drżącym głosem. Może chce popełić samobójstwo ?
- Wyjeżdżam z Dorianem . - powiedziała to kompletnie bez emocji.
- Gdzie ? - Usiadłam na krzesełku obok niej . Łzy zaczęły się sączyć ciepłymi stróżkami.
- Nie wiem . To niespodzianka. - Brak emocji powodował u mnie histerię . Wybuchnęłam płaczem.
- Diana - chciałam jeszcze raz spróbwać , ale brakło mi argumętów.
Wstała i wyszła. Tak po prostu , bez słowa.

Kolejna nieprzespana noc . Pomyślałam .

***

sobota, 9 maja 2015

Jeśli potrafisz cz.1

Ale dlaczego !- Diana wciąż nalegała.- Jak możesz to zrobić tak po prostu ?! - czyułam flustrację w jej głosie jednak nic na to nie mogłam poradzić.
-Nie zmienię zdania!- rzuciłam szybko szukając mojej ulubionej sukienki.
- Prosze cię Ala - usiadła na brzegu łóżka. Gdy się obróciłam żeby jeszcze raz powiedzieć że nie mam mowy zobaczyłam w jej oczach łzy . Pierwszy raz przeszło mi przez myśl, że moze nie powinnam ? że jestem samolubna ? Zostawiam ją . Ona wie że na zawsze , ja się jeszcze łudzę.
-Nie płacz - usiadłam obok niej .- będę cie odwiedzać- przytuliłam ją .
Spojrzała na mnie z ironią . Wstała i wyszła bez słowa, czując że juz mnie nie przekona.
    Wszystko zaczęło się na wycieczce do Londynu. Mieszkam w Rayleigh , miejscowości dość blisko położonej od niego. Jedzie się niecałą godzinę.Właściwie to do tej pory nie mam pojęcia dlaczego moi rodzice wybrali właśnie Rayleigh, nie ma w nim nic nadzwyczajnego. Pochodzę z Polski , do Wielkiej Brytani przeprowadziliśmy się gdy miałam 6 lat. Mieszkam tu już 12 lat i nie pamiętam kompletnie nic z mojego ojczystego kraju. Wracając do wycieczki , jak zawsze zapowiadało sie świetnie , słońce świeciło , deszcz nie padał. Jak zawsze szłam z moją najlepszą przyjaciółką Dianą , tez pochodzi z Polski jednak ona się już tu urodziła. Londyn jest piękny i nie mogłyśmy przestać się zachwycać i wtedy , jakby pojawił się znikąd w zamierzonym już z góry celu, pojawił się on. Przystojny , jednak na mnie nie zrobił wiekszego wrażenia. Co innego Diana , od razu do niego przyległa. Uznałam , że to nic takiego i mimo że Diana nigdy się tak nie zachowywała , stwierdziłam że kiedyś musi być ten pierwszy raz i ulotniłam się. Słońce już zachodziło kiedy spróbowałam po raz pierwszy skontaktowac sie z Dianą. Nie odebrała. Nie przejęłam się ponieważ ona ma to w naturze. Jednak gdy rano też nie dawała znaku życia przestraszyłam się i pobiegłam jej szukać . serce waliło mi jak oszalałe, ponieważ zostawiłam ją wtedy samą i do końca życia bedę miała z tego powodu wyrzuty sumienia. Pierwsze co to pobiegłam do jej domu. Nie bylo jej tam. Moja rozpach sięgała zenitu. Mama Diany już zadzwoniła na policje i czekałyśmy.
Po jakiejś godzinie od przyjazdu policji Diana przyszła do domu , jak gdyby nigdy nic. Nawet sie ze mną nie przywitała. Po prostu sobie przeszła obok. Teraz rozpacz przemieniła się we wściekłość. Jak można znikać na całą noc i nie dawać o sobie znaku zycia ?! Jakby tego bylo mało , żadnych wyjaśnień , żadnego przywitania. Nic . Wróciłam do domu .
Wieczorem zadzwonił telefon. Diana chciała sie ze mną spotkach. Dalej byłam na nią wściekła jednak chciałam sie dowiedzieć co się stało. Moja ciekawość była o wiele silniejsza niż złość na nią , więc się zgodziłam.
Było ciemno. Zapomniałam telefonu ale wydawało mi sie , że może być 9-10 w nocy. Czekałam na ławce w parku. Wlatarni która jeszcze przed chwilą oświetlała mnie przepaliła się żarówka. Teraz to miejsce wyglądało naprawde upiornie. Drzewa złowieszczo szumiały. Ich gałęzie wyglądały jak potworne pazury olbrzyma , który tylko czeka na chwilę mojej nieuwagi, aby pożreć moją duszę. I w tej chwili zobaczyłam niewyrażną sylwetkę kilkadziesiąt metrów ode mnie. Najpierw się przeraziłam , bo kto o tej godzinie chodzi po parku ? Ale po chwili zoriętowalam się że to Dana.
- Cześć - powiedziałam gdy podeszła blizej.
- Cześć- ciężko usiadła obok mnie. Była zmeczona ,czułam to .
- Więc ? - zapytałam po chwili milczenia - masz zamiar mi powiedzieć co się stało ?
Westchnęła ciężko i opowiedziała mi historię o białym proszku , górach pieniedzy i alfonsie zwanym Dorian.
- Zgwałcił cie - pierwsza myśl jaka przebiegła mi przez głowę
- Nie- zamilkła na chwilę i intensywnie nad czymś myślała- on tego nie zrobi dopuki się nie zgodzę . Ma zazady.
Nie mogłam się powstrzymac i buhnęłam śmiechem .
- Zasady ?!- ona chce z nim być - Nie możesz !- krzyknęłam gdy uświadomiłam sobie że być może o będzie jej największy błąd w życiu .
- Nie możesz - powiedzialam cicho i uciekłam . W drodze do domu toważyszyły mi stróżki łez.
***

piątek, 14 listopada 2014

sen cz. 9

Jechaliśmy niedługo.
Gdy wyrzucili mnie z auta uświadomiłam sb co się dzieje. Zaczęłam krzyczeć.
Napastnicy zaciągnęli mnie do pomieszczenia . Było ich conajmniej trzech jednak nie rozmawiali. Po czym zoriętowałam się że cala akcja była zaplanowana , to nie był przypadek.
W pomieszczeniu czuć było wilgoć i chlód. Jednen z NICH brutalnie ściągnął mi worek z głowy .
Jednak było ich czterech. Twrze mieli zamaskowane. Dwóch trzymało pistolety jeden pulchny stał z boku i bawil się nożem, a czwarty przeraził mnie najbardziej ...
Jedno z jego oczu było zupełnie białe z cienkimi czerwonymi kreskami. Ale najgorsza była jego twarz. Ze szczęki zwisal mu płat skóry po którym na policzku została czerwona dziura.
Podszedł do mnie.
Miałam wrażenie że zaraz zwróce obiad.
- Popatrz co zrobił mi twoj przystojniaczek - wskazał palcem na policzek z ktorego kapała krew.- Ostatni stał się bardzo silny , co mi się nie podoba - ciągnął dalej a ja nie mogłam oderwać oczu od tego strasznego widoku jego twarzy.
- Ccc- zająkałam się i przełknęłam ślinę - co ja mam z tym wspólnego ? - zapytałam drżąc.
- Jak to co ?- zapytal tonem jakbym zapytała ile jest 2+1 . - To przez ciebie - widząc moje zdziwienie dodał - zakochał się przez to jest taki silny. Więc należy zniszczyć źródło . A źródłem jesteś ty.
 Mowiąc to wyciągnął nów i wbił mi go miedzy rzebra. Poczułam przeszywające zimno stali i ogień płonący w miejscu zranienia. W tym momęcie do szopy wpadl Tristan . Wszyscy zerwali się na równe nogi.
Obraz zaczął mi się rozmazywać .
- Tristan -wyszeptałam .
A dalej była ciemność .

niedziela, 26 października 2014

sen cz.8

Idąc do parku nawet nie myślałam co powiem Lorecie jak zauważy że mnie nie ma. Zastanawiałam się tylko co ja mu powiem?
Gdy dotarłam na miejsce usiadłam na ławce i czekałam.
- Hej - usłyszałam ten piękny głos. Głos Tristana.
- Hej - spuściłam głowę dalej nie wiedząc co mogę mu powiedzieć.
Usiadł na ławce obok mnie , tak blisko, że czułam jego ciepło. Poszułam jak miliony woltów biegną miedzy nami.
Złapał mnie za rękę i juz wiedziałam że nie musze nic mowić. Rozumiał.
Byłam zagubiona , niepewna i wystraszona że za kilka miesiecy może już go nie być.
W przypływie emocji przytuliłam się do niego.
- Będzie dobrze - powiedział tak spokojnie, że byłam skłonna w to uwierzyć.
Spojrzałam na niego. Jego czarne oczy szkliły się teraz, jednak jego twarz nie zdradzała żadnych emocji.
-Myślisz, że uda ci się go pokonać ?
-Myślę,że muszę spróbować.
Przez resztę rozmowy zastanawialiśmy się co dalej? Los przeciął nasze drogi w bardzo nieodpowiednim momecie. Wiedziałam , ze go stracę , że nie ma wyjścia, jednak gdzieś głęboko w najciemniejszym zakamarku serca wierzyłam , że można jakoś ominąć przepowiednię.


Budząc się zerknęłam na telefon. Brak sms i nieodebranych połączeń. Pewnie Loreta jest zła . Nie dziwie jej się , też bym była gdyby mnie olała. Stwierdziłam jednak, że zadzwonię do niej póżniej. Nie miałam teraz głowy do preprosin.
Postanowiłam pobiegać. Uporządkować myśli, zebrać sie w sobie.
Wstałam i poszłam do łazienki by się umyć. Nastęonie ubrałam się i związałam włosy w kucyk. Spojrzałam w lustro. Całkiem nieżle, uśmiechnęłam się do siebie.
Biegłam już jakiś czas, kiedy dopadło mnie uczucie , że ktoś mnie śledzi. Nie zatrzymując się rozejrzałam się. Pełno było ludzi , niektorzy biegali , ale to normalne w sobote . Nie zauważyłam nic dziwnego jednak nie umiałam się wyzbyć tego uczucia. Skręciłam w mniej uczęszczaną alejkę, a potem wybiegłam na ulicę. Biegłam wzdłóż drogi. Znów się rozejrzałam , ale nikogo nie było. Wariuję pomyslałam.
W tym samym momęcie coś gruchnęło za mną o ziemię, zanim zdążyłam się obrócić , ktoś założył mi worek na głowę. I nie wiadomo skąd wzięła się furgonetka do której mnie brutalnie wżucono. W wozie ktoś związał mi ręce. Wszystko działo się tak szybko , że nie zdążuyłam nawet krzyknąć.

piątek, 17 października 2014

sen cz.7

Nie mogłam lub nie chciałam tego dalej słuchać.
- Przepraszam - spojrzałam mu w oczy i żuciłam się do biegu. Właściwie to nie wiem czemu biegłam, nawet nie probował mnie gonić. Wiedział, że potrzebuję czasu, jednak on go nie miał.
W domu wbiegłam po schodach i trzasnęłam drzwiami swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać .
Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. Mój sen był dziwny , nierealny i ... fascynujący.
Śniłam, że idę przez ciemny labirynt , jednak wiedziałam gdzie iść , szłam śmiało. Na końcu były drzwi , nacisnęłam klamkę i je otworzyłam , oślepiło mnie jasne światło i w tym momencie do mojego pokoju wpadła Lola.
- Zbieraj się ! Idziemy !- podeszła do szafy i zaczęła z niej wyrzucać moje ciuchy.
- Loretta !- powiedziałam z irytacją i nakryłam głowe poduszką .
- Wstawaj ! Pośpiesz się bo sie spóżnimy - ściągnęła ze mnie kołdrę i zabrała mi poduszkę.
Z ociąganiem usiadłam na łóżku.
- Gdzie ? - przetarłam oczy, wciąż nie przyzwyczaiły się to porranego słonka.
- Zobaczysz - dalej przeglądała moje ciuchy. - To jest dobre - pokazała mi rożowo czarną sukienkę z bialym napisem stay strong. Rzucila mi ją i rzuciła zamykając drzwi - masz 10 minut.
Szybko wskoczyłam w ciuchy i wybiegłam przed dom. Loretta juz siedziała w aucie.
Gdy dotarłyśmy na miejsce zastanawiałam się co jej znów wpadło do głowy.
Lola wyciągnęła z auta torbę i buty na ogromnej szpilce.
- Lola ? Takie szpile to nie w twoim stylu.
- Zobaczysz - rzuciła i ruszyła do szarego budynku.
Gdy weszłyśmy oniemiałam. Mnustwo wytapetowanych lalek barbi. Jakby ich fabryka.
- Co my tu robimy ?! - złapalam ją za rękaw. Chciała się z nich pośmiać ? Zawsze takie wyśmiewałyśmy ale sądząc po ych szpilach chce tu startować !
- No jak to ? - uśmiechnęła się i pomachała mi szpilkami przed twarzą,
 - kim jesteś i co zrobiłaś z moją przyjaciółką ?- Lola zawsze byla ładna , ładniejsza ode mnie ale nigdy nie mówiła że chciałaby startować w takim konkursie...
Gdy Loreta przygotowywała się do pokazu , mdli mnie na samą myśl, ja siedziałam na widowni i zastanawiałam się co się dzieje z Tristanem. Spojrzałam na komórkę . Brak sms i nieodebranych połączeń.
Musimy się spotkać.
Wystukalam i wysłałam . Chwilę później przyszedł sms .
Gdzie i kiedy ?
Za godzinę w parku Triady . 
Ciekawe jak mam wymknąć się niepostrzerzenie....
Ok.
Eh, co ja mu powiem ? Jedno jest pewne ... Nie chce go stracić .
 

wtorek, 14 października 2014

sen cz. 6

- To on był wtedy koło sklepu - zaczął ponownie .- Odchodząc powiedział , że to jeszcze nie koniec.
I wtedy zrozumiałam . Leif nie mógł mnie zobaczyć z Tristanem . Zabił by i mnie ... Chwila ... Tristan  się o mnie martwi . Poczułam przyjemną fale gorąca.
-rozumiem . - spojrzalam w jego piękne ciemne oczy .
- To nie koniec aniele. Byłem wściekły i zrozpaczony. Chciałem go zabić , wiedziałem jednak, że dopóki będę czlowiekiem to mi się nie uda . Zacząłem więc szukać , i znalazłem Belindę . Stara szamanka mieszkająca w górach . Od ludzi słyszałem że ma pewien dar : dar widzenia - przeszłości i przyszlości. Więc poszedłem do niej. Dowiedziałem się skąd Leif bierze swoją moc , oraz aby stać się choćby równym jemu musiałbym posiadać tą samą moc . Jednak nie mogłem pozwolić aby siły nieczyste opanowały moje ciało tylko za umiejętność kilku sztuczek - zatopił się we wspomnieniach , a ja słuchając tego nie mogłam uwierzyć , nie miałam pojęcia o czym on mówi , jaka moc ? Tymczasem Tristan ciągnąl dalej - cały czas działałem pod wplywem wściekłości . Był jednak jesczze jednen sposób . Mogłem wyrzec się ludzkiego ciała i stać się kimś w rodzaju Anioła ... upadłego anioła ale nie do końca. Dzięki rytuałom przejscia zdobyłem wiele umiejętności, jednak wiąze się z tym pewne przekleństwo. Żyję jakby za szkłem , nie czuje dotyku smaku .
Sluchałam jego słów jakby opowiadał mi bajkę.  Miałam łzy w oczach i nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Przygotowywuję się do walki z Leifem . Jednak ze starcia dwoch tak potężnych mocy żaden z nas nie wyjdzie żywy...
- Jak to ?- Teraz łzy płynęły mi po policzkach stróżkami .
- Walka jest wyznaczona na za 3 miesiące - wyciągnąl rękę i otarł mi łzy .- przepraszam - wyszeptał.
Nie bardzo wiedziałam za co mnie przeprasza , za to że mnie w to wciągnął ? za to że pozwolil abym się w nim zakochala , czy za to że opowiedział mi całą tą historię ? A moze po prostu żałował , że mnie spotkał ?
Co kolwiek to było przeszyło mi serce strzałą bólu.

sobota, 16 sierpnia 2014

Sen cz.5

- Wybrałaś już coś sobie ? - na szczęście zmienił temat.
-jeszcze nie , może mi pomożesz ? - zaproponowałam
- z chęcią - odparł
Przeszukałam kilka wieszaków ale nic nie znalazłam. W czasie tych przechadzek rozmawiałam z Tristanem. Dowiedziałam się, ze rozpoczyna w tym roku studia na jakimś kierunku ktory trudno zapamiętać. Opowiedział mi o swojej przeszłości potem ja troche jemu.
Po chwili zoriętowałam się ze Loreta juz dawno powinna wyjść. Zostwaiła mnie ! Z Tristanem !
Wystukałam jej szybko sms :
jak mogłaś ?
I schowałam telefon do kieszeni.
Przeszłam z Tristanem jesczze kilka alejek z Tristanem i stwierdziłam, ze czas wracać .
Juz miałam mu o tym powiedzieć gdy nagle on złapał mnie za łokieć i pociągnął za półki. Byłam zszokowana, głównie dlatego że nie miałam pojęcia jak jest silny. Rozmasowałam miejsce w ktorym przyd chwilą była jego ręka.
- Przepraszam - szepnął i spojrzał na mnie błagalnie .
Nie odpowiedziałam ale też nie śmiałam się poruszyć.
Kilka chwil póżniej Tristan podniusł się i podał mi rękę .
- co sie stało - odważyłam się zadać pytanie
- Wybacz - powtórzył ale to nie była odpowiedż na moje pytanie.- Pójdziesz ze mną ?
- Dokąd ?- nie odpowiadział tylko na mnie spojrzał i zmarszczył brwi jakby nie rozumiał mojego pytania.
Wyciągnął rekę abym mu podała swoją , zrobiłam to z ciekawości. Byłam ciekawa co go przestraszyło i gdzie chciał iść .
Poł godziny pożniej stałam kilka kroków od klifu ale nawet z tej odległości widziałam ogromne fale i kamienie pod nim. Tristan stał przedemną i wpatrywał się w zachodzące słońce.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś - zrobiłam niepewny krok w przód
- Chciałem ci pokazać, żebyś zrozumiała - spojrzał na mnie ale zaraz odwrocił wzrok . Przez tą chwilę mogłam zobaczyć że szklą mu się oczy.
- Co zrozumiała ?- obrócił się gwałtownie i wsunął ręce pod moje włosy łapiąc mnie za policzki
- Ale musisz mieć otwarty umysł , nie wiem czy zrozumiesz - urwał i z oczu spłynęły mu więzione tam łzy.
Puścił mnie i spowrotem obrócił się w stronę morza. Czułam że bije sie z myślami .
- To było 2 lata temu - zaczął - Była piękna. - urwał- Kochałem ją niestety nie tylko ja . Leif był wówczas moim przyjacielem . Któregoś dnia właściwie sam do końca nie wiem jak to sie stało. Oznajmił mi że ma pewne moce . Myślałem że to żart , byłem wtedy umówiony z Tanią tytaj , na klifie. Nie wiedziałem że za mną szedł.Gdy tylko podszedłem do Tani on wyskoczył - obrócił się i spojrzał w kępkę krzaków za nami, patrzyłam mu w oczy. Malował się w nich ból i długie lata niezrozumienia. - Tania krzyknęła i upadła na ziemię . Byłem przerażony. Chciał się na mnie zemścić... Zawsze byłeś lepszy powiedział mi wtedy . Prawą rękę trzymał przed sobą , nie wierzyłeś mi mowił a ja nie wiedziałem co mam robić żuciłem się na niego ale on wyciągnął drugą rękę i ... upadłem kilka metrow dalej . Tania dalej się dusiła , jej złote włosy zrobiły się szare a oczy zaszły mgłą. Ale Leif nie przestawał , prosiłem go , nie słuhchał mnie , byłem bezsilny ...- coś w nim pękło i zaczął płakać . podeszłam do niego a on od razu się do mnie przytulił. Staliśmy tak na klifie przytuleni do siebie, słyszałam fale obijające się o szare zbocze klifu , czułam łaskotanie ostatnich promyków słońca i czułam jego zapach.
 

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Sen cz.4

Śniłam o nim o Tristanie. Był strasznie blisko mnie, dusiłam się próbowałam go dotknąć ale nie mogłam ruszyć ręką. On oddalał się i przybliżał, aż w końcu znikł.
Obudziłam się .
3;14
Położyłam się i próbowałam dalej zasnąć, jednak mi się nie udało.
W końcu koło 7 wstałam  ,włączyłam telewizor i patrzyłam się w migający ekran.
Gdy tak siedziałam zadzwonił telefon. Loretta !
- hej jak tam ? udana randka ? całowaliście się ? - od razu zasypała mnie gradem pytań .
- Randka udana , nie nie całowaliśmy się ... a szkoda - zachichotałyśmy .
- dasz się dziś wyciągnąć na małe zakupy ? - zapytała
- Pewnie,  o której ?
- Wpadne do ciebie o 3 .
- Ok, to do zobaczenia.
- Paa - i się rozlączyła .
Spojrzałam na zegarek , Matko juz 12 ! Wstałam i pobiegłam do pokoju. Ubrałam się wybierając ciuchy na chybił trafił. Musiałam zrobić obiad do 1.
Popędziłam do sklepu. Chwyciłam za koszyk i obracając się na kogoś wpadłam . No super ! Podniosłam wzrok i powiedziałam :
- strasznie mi przykro , przepraszam po prostu się śpiesze ... - wymamrotalam i w tej chwili uświadomiłam sobie ze przede mną stoi Tristan z tym swoim zniewalającym uśmiechem.
- Nic się nie stało, tak pięknej dziewczynie można wybaczyć - spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął a ja się rozpłynęłam.
-Co ty tu robisz ?- zapytałam gdy toche oprzytomniałam
- Podejrzewam że to samo co ty - zakupy .
-heh... to może je dokończymy ? - ruszyłam w stronę półek. Tristan pomaszerował za mną .
Zabrałam z półek kilka niezbędnych produktów i stanęłam w kolejce . Tristan miał w koszyku tylko dwa batoniki i wodę niegazowaną.
- To są twoje zakupy ? - zdziwiłam się
- Po to przyszedłem - wyszczerzył zęby
Przyszedł do sklepu po batoniki ?!
Szybko zrobiłam naleśniki z serem. Gdy nakładałam je na tależ zadzwonił dzwonek.
- Loreta ! - ucieszyłam się na jej widok
- El ! - uściskała mnie
- Gotowa ? - spytała podejrzliwie
- tak tylko zjem nalescniki , chcesz trochę ?
- Nie dziękuję zjadłam już dzisiaj ...- i zaczęła mi opowiadać jak jej minął dzień.
W jednym z butików przeglądając ciuchy zauważyłam Tristana po drugiej stronie ulicy .
Co on tu robi ? Kierował się prosto do tego sklepu .
Wpadłam do przymierzalni gdzie siedziała Loreta.
- Tristan tu idzie ! - wyszeptałam błagając o jakąś radę
- Wyjdz do niego ! - wypchnęła mnie z przymierzalni.
Znów wpadłam prosto na niego. Uśmiechnął się do mnie szyderczo .
- Coś cie bardzo ciągnie do mnie - zrobiłam się cała czerwona.
- Ja ... wybacz ... znów - wyjąkałam
Czemu cały czas się na niego natykam ? ...


środa, 18 czerwca 2014

Sen cz.3

Tej nocy nie moglam zasnąć, sama nie wiem czy to przez ból jaki mi towarzyszył czy przez obraz jego oczu. Rozmyślałam o tym co mogłoby się wydarzyc na naszym spacerze. I pomyślałam o moim śnie ... To był on ! Tylko starszy ... ale na pewno on . Tylko co to miało oznaczać ?
Zasnęłam koło 4 nad ranem.
Obudził mnie dzwonek sms :
Witaj piękna :) mam nadzieję ze Cię nie obudziłem ? Miałabyś czas dzisiaj o 7 ?
Piękna ! Moja twarz rozbłysła uśmiechem.
Prawie nie spałam :) o 7 może być 
Dogadaliśmy szczegóły i byłam umówiona z najprzystojniejszym mężczyzną jaki kiedykolwiek chodził po ziemi !
Nawet nie wiem jak ma na imię. To nic dowiem się o 7.
Cały dzień minął mi na wyczekiwaniu. Raz zadzwoniła Loreta by spytac jak się czuję. Opowiedziałam jej całą chistorię ale ona tylko mnie zbeształa i powiedziała, że mam uważać. Zadzwoniłam więc do Juli - to wyrocznia mody jeśli jest coś na czym się zna to właśnie moda. Poprosiłam ją o pomoc w doborze stroju.
Gdy wszystko było już gotowe spojrzałam w lustro. Wyglądałam całkiem nieżle. moje chude posiniaczone nogi wcale nie wyglądały dobrze jednak białe spodenki i bluzka z lekkim dekoltem odwracały od nich uwagę.
Dzwonek sms *
Podbiegłam do telefonu . To on !
Już gotowa ? :)
I znów uśmiech .
No prawie jeszcze tylko drobne poprawki a ty ? :)
##
też :)
##
Wyszłam z domu cała w skowronkach.
Nie ciesz się przed wcześnie !, Uswiadomilam sobie, że to prawda nie mogę się jeszcze cieszyć, może on jest jakimś zboczeńcem, albo gejem ? Jest taki ładny ... na pewno jest gejem .
Idąc na miejsce spotkania rozmyślałam : jaki on mółgłby być ?
Zbliżając się do parku z dala zauważyłam te miedziane włosy. Gdy mnie zauważył pomachał mi ręką na przywitanie.
- Hej - powiedział gdy podeszłam i mnie uściskał
- Cześć - uśmiechnęłam się speszona jego śmiałością
Chodziliśmy tak po parku dobre 3 godziny było już ciemno ale nikomu z nas nie śpieszyło się do domu.
Gdy już zblizała się północ stwierdziłam , że czas wracać.
- Muszę już iść
- Tak szybko ? - zdziwił się ?
- Jest już 23;49 - spojrzał na swoją dłoń ze srebrnym zegarkiem
- fakt , odprowadze cię - uśmiechnął się
- Ok ale najpierw musisz mi coś powiedzieć
- Co takiego ?
- Nie znam twojego imienia - szepnęłam mu do ucha
- Tristan , ale ja twojego tez nie - również szepnął mi do ucha a ja poczułam ten przyjemny dreszczyk i ciepło jego oddechu.
-Eliza - odparłam
- Miło mi cię poznać Elizo - złapał mnie za rękę i ją ucałował.
Zachichotałam. Do domu wrociłam o 12;05.
Położyłam się i natychmiast zasnęłam...

wtorek, 17 czerwca 2014

Sen cz.2

Otworzyłam oczy i zobaczyłam niesamowicie przystojnego chłopaka. Jego miedziane włosy opadały na czoło a oczy były głebokie i ciemne , prawie czarne.
Rozejrzałam się po dobrze mi już znanym miejscu- szpital .
- Co się stało? - zapytałam . byłam oszołomiona nawet jeśli dostalabym piłką to nie stracilabym przytomności prawda ? ...
- Strasznie cię przepraszam , to było nie chcący - miał tak aksamitny głos, że poczułam mrowienie na całym ciele.
Złapał mnie za rękę.
- Jak się czujesz - o matko ! troszczy się o mnie ... Nie głupia nie mozesz ... nie zakochuj się teraz ..
- Całkiem dobrze nie biorąc pod uwagę bólu głowy , co się stało ? - powtórzylam pytanie topiąc się w jego czarnych oczach .
- tak jakby trochę upadła na ciebie belka . - zaczerwienił się , oh jaki to był piękny widok .
- belka ?- zdziwiłam się
- no tak ... wiesz ta co siatkę podtrzymuje .
- ah ... - złapałam się za głowę i zmrużyłam oczy - jak ?!
-była nie stabilna , przepraszam ja tylko piłkę rzuciłem , nie chciałam to było nie chcący - potok słów wypowiadany tym aksamitnym głosem.
Weszła pielęgniarka .
- Niestety musisz zostawić dziewczynę na chwile .
Dziewczyne ! Jestem jego dziewczyną ! Uśmiechnęłam sie najmniej krzywo jak umiałam . Wzruszył ramionami i odwzajemnił mój uśmiech.
- no kochania nieżle oberwałaś ale nic ci nie jest jak tylko ta kroplówka zleci mozesz iśc do domu - pokazała mi woreczek z płynem.
Chłopak przez kolejne godziny nie przychodził . Westchnęłam głoścno . On juz nie wróci...
Wyszłam na korytarz troszkę obolała,
- Dziecko ! nic ci nie jest !
- Mama ?! - co ona tu robi nigdy nie odwiedzała mnie w szpitalu
- No tak przyjechałam cię odwiedzić ... wszystko ok ? - i jej entuzjazm znikł
- tak ... ym bywało lepiej - złapałam się za głowę
- eh no to możemy już jechać do domu ?
- tak tylko poinformuj pielęgniarkę ze idziemy ja się spakuję - typowa ja wszystko rozwalone bylam tu tylko kilka godzin a już zdążyłam nabałaganić.
Spakowałam chustkę do torby i kilka ciastek. Obróciłam się i wpadłam na kogoś ...
- ojej przepraszam - wyszeptalam , silne ramiona mocno mnie trzymały bym nie upadła.
- nic nie szkodzi - ach to on ! uniosłam głowę i zobaczyłam jego piękne czarne oczy ... zaniemówilam staliśmy tak przez chwilę , póżniej on puścil mnie i założyl rękę za głowę. potem spojrzal w dół.
- to ja przepraszam - wymamrotal.
Uśmiechnęlam się .
- postawisz mi lody i będziemy kwita .
Jego twarz rozjaśniala, spojrzał mi w oczy, a mnie przeszyła fala gorąca . Uśmiechnął się .
- pewnie - odparł
Wymieniliśmy się numerami i wrociłam do mamy ...

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Sen cz.1

Biegnę złotą plażą a może nie ma koloru zgniłej zieleni ale błękit. Nie mam pojęcia czemu biegnę , ale po chwili odwracam się i wdze za mną biegnącego męczyznę uśmiecha się do mnie i mam dziwne wrażenie że znam go od bardzo dawna. Tak , nagłe olsnienie przecież to moj mąż. Zatrzymuję się nagle niezdolna do jakiego kolwiek ruchu. Nagle zrobiło się całkiem ciemno , morze się wzburzyło. Czułam że zaraz stanie się coś złego...
bip*bip*bip
Wstałam na równe nogi oszołomiona nagłym hałasem. Rozejrzałam się... to był mój stary pokój, żadnego mężczyzny obok. Hałas był nieznośny , po chwili uświadomiłam sobie że to mój budzik .
- Cholera ! - 7:52 ... mam 8 minut .
W biegu złapałam kanapkę, jak zwykle nikogo nie było.
Nie spóżnilam się aż tak bardzo. Niestety jednak po drodze spotkałam dyrektora no i nie było za miło .
Tak całe moje życie to pasmo nieszczęść. Mam dopiero 17 lat , a miałam juz złamane 3 kosci kazda w 2 miejscach, 2 razy wpadłam pod auto , raz uczestniczyłam w pożaże budynku , ponad 16 razy spadłam ze schodów ( po 15 przestałam liczyc) , czasem zastanawiam się jakim cudem jeszcze żyję . Jakby tego było mało sparując kanapke dżemem udziabałam się w prawą rękę tak niefortunnie ze wylądowałam w szpitalu.
Poza tym miałam 4 ojców ... nie zdziwię się wale jak mama przedzstawi mi piątego.
3 chłopaków :
1 był ze mną 2 lata tylko dla zakładu, im dłuzej ze mną był tym więcej kasy mu płacono, nie obyło się bez psychologa .
2 z nim byłam tylko miesiąc i tak za długo , gdy tylko dowiedział się ze nie chcę uprawiać seksu zostawił mnie .
3 ten miał być na zawsze ... niestety , chciał mnie uratować . Gdyby nie on wpadłabym pod auto po raz 3 on w ostatniej chwili mnie odepchnął . Umierał 2 tygodnie w szpitalu , był jak roślina, zero świadomości. Ja wierzę jednak że on wie że codzień go odwiedzałam przypominałam jak bardzo go kocham i jak bardzo pragnę by wyzdrowiał , niestety ...
Przebrnęłam już przez większośc lekcji i nadeszła pora na lunch i spotkanie z moją przyjaciólką Lorettą . To chodząca sonda zawsze wszystko wie więc podejrzewam , że czeka mnie wykład z jej strony na temat : nie można sie spóżniać... kocham ją ale czasem tak mi działa na nerwy, że ma ochotę utopić ja w najgłębszym jeziorze .
- El ! -o nadchodzi . Usiadłam przy stoliku i zaczęłam jeśc kanapkę czekając na jej wyklad - no kochana nie popisałaś się - usiadła i rozpoczęła swój posiłek. - juz mowiłam jak to jest ze spóżnianiem się
- tak już chyba ze 50 razy !
-53 dokładnie - cała ona perfekcjonaliska zupełnie nie podobna do mnie ja sie nawet nie uczesałam . A jej włosy zawsze były gładkie lśniące. Czasem zastanawiam się jak ona to robi.
- budzik zapomniał zadzwonić ...
- pewnie zwal wszystko na budzik , ile razy mam ci powtarzac ? - jej slowa zaczęły się zacierać gdy rozkoszowałam sie smakiem kanapki .
- Lolly - uśmiechnęłam się szyderczo wiem ze nienawidzi jak ją tak nazywam .- muszę juz iść jestem umówiona z Julią i Majką , idziemy na plażę , masz ochotę iść z nami ? - to pytanie było czystą formalnością wiem ze by nie poszła , nigdy z nami nie chodzi , mam wrażenie , że coś nie tak z jej relacjami międzyludkimi.
- Nie dzięli Elizo ...
****
Piasek był gorący ale nie tak złoty jak w moim snie a może nie było tak blekitne , było jedynie zielone. Maja i Julia porwadziły ożywioną rozmowę o butach, a ja jak zwykle byłam nie w temacie .
- Ide po lody , chcecie tez ? - zapytałam licząc ze znanim wrócę zdążą skończyć ten temat.
- pewnie !
- dla mnie czekoladowy ! - dalej nie rozumiem jak można jeść lody czekoladowe .
- ok .
Ruszylam w stronę budki z lodami . Oczywiście nie dotarłam tam , nagle poczułam potworne udezenie w głowe i upadlam na piasek. Podbiegł do mnie jakiś chłopak ale oczy same mi sie zamknęły nie bylam w stanie ich otworzyć. Obudziły mnie jakieś głosy ...

piątek, 18 kwietnia 2014

mystery cz .6 ...

aby uniknąć beznadziejnego zakonczenia postanowiłam nie dodawac dalszych częsci :) jesli ktos chciałby wiedziec co stało sie dalej moze do mnie napisac a wtedy dokoncze historie tylko dla tej osoby ;) dziekuje i przepraszam :*

niedziela, 9 lutego 2014

mystery cz.5

To zbyt wiele . Weszła do domu. Nic nadzwyczajnego . Poszła na górę prosto do swojego pokoju . Zazwyczaj się nie ,,Pindży" ale dzis postaniwiła zrobić wyjątek. Tusz do rzęs pożyczyła od mamy ... jak zwykle nie ma jej teraz w domu. Tak długo się nie widzialy. Łzy wezbraly w jej oczach. < musze szybko się ogarnąć > myśli ciążyły jej jak nigdy < o co chodzi z Nathanem ? Jak się dowie ? będzie mnie śledzil ? a moze juz mnie śledzi ? > Po chwili jednak stwierdzila że to niedorzeczne. Zalożyła śliczną czarną sukienkę i srebnym paskiem w tali i czarne buty . Ostatni raz przejrzała się w lustrze i w pośpiechu wybiegła z domu jeszcze 5 minut i będzie spóżniona. Już miala biec do auta kiedy znów nie wiadomo skąd pojawił się przed nią Nathan.
- Autem nie zdążysz - stwierdził. <Skad on wie na ktorą się umówiłam ?! >
- No niestety jakoś sobie poradzę - spojrzal na nia jakby nie do końca o czym mówi.
- Oj Julie - pokręcił głową - mogę cię tam zabrać dużo szybciej - wyszczerzył zęby .
- niby jak ? - zapytala zupelnie bez sensu bo już wiedziała co ma na myśli
- przecierz wiesz - uśmiech jaknby przykleil mu się do twarzy .
- eh - westchnęła i spojrzała na zegarek ... ósma - dobrze - odparła
Po tych słowach Nathan nie czakając na nic więcej złapał ją bardzo mocno w tali. Julie uslyszala tylko trzepot skrzydeł i nim sie zoriętowała byli już kilka metrów nad ziemią. To uczucie bylo nieziemskie. Czuła się tak bezpieczie w jego ramionach . Minęło kilka chwil i byli już na miejscu Nathan hm ... wylądował ? to chyba bedzie dobre slowo ... tuż za domem Effie. Gdy puścił Julie poczula ona ukłucie rozczarowania... < to juz koniec ? >
- Dziękuje - wymamrotała
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się szeroko .-Mam iść z tobą ?
- Nie nie trzeba - otworzyła szerzej oczy zdziwiona jego pytaniem
- Ok więc do zobaczenia - pochylił się i pocalowal ją w policzek
- cześć - odpowiedziala rumieniąc się
Gdy weszla od razu podbiegła do niej wytrojona Effie .
- Wow Julie wyglądasz ślicznie
- Dziękuje ty też - przytuliła ją na powitanie
Impreza już się kończyła. Julie też miala się już zbierać ale najpierw chciala pomóc Effie w sprzątaniu . Gdzy Zanosiły naczynia Effie przystanęła na chwilę i mrugajac popatrzyła sie na Julie .
- O co chodzi - spytała zdziwiona
- Wiem kim jesteś - Julie nie byla w stanie wydusić słowa < Jak to ?! > - spokojnie chce ci pomoc ...  Zeby pokonać Gabora nie wystarczy ci kamień , owszem ochroni cię ale nie pomoże go zniszczyć . - Jej oczy zalściły .
- Effie ja ..
- Tak wiem ... Posłuchaj to bardziej skomplikowane . Przez uczucie jakim darzy cie Twój Upadły Anioł sama stałaś się celem Gabora ... Jezeli uda mu się zniszczyć ciebie pokona również Nathana ...
- Jak to - < o matko ... przeze mnie moze coś się sta Nathanowi ! Nie ! >  byla przerażona ...
- Eh - Effie odłozyła talerze i potarła dwoma palcami czubek nosa, jakby rozbolala ją głowa - jesteście w pewien sposob połączeni ... Jeżeli on umrze to ty też . To temat na dłuższą rozmowe a my nie mamy czasu chodz pokaze ci coś - złapała Julie za ręke i zbiegła po schodach do piwnicy .
Gdy stanęly na środku ciemnego pokoju oświetlonego tylko małą żarówką Julie zobaczyła mnóstwo najrózniejszych mieczy ,maczug , zbroi , hełmów i kilku innych ciężkich rekwizytów których nazw nie znała .
- Potrzebujesz broni -  rzucila krótko Effie . - Ale nie zwyklej  - przeszła przez pokój i pchnęła "ściane" to były ukryte drzwi . - Tu jest broń magiczna i taka ci będzie potrzebna . - rzuciła krotko .- Nie jestem do końca pewna kiedy ale czas rozwiązania zbliża się wielkimi krokami .
- Czego? - była w stanie wydusić tylko to
- Rozwiązania Gabor jest blisko nie jestem pewna jak blisko , ale w każdej chwili może cię dopaść ... A kamień nie będzie cie chronić zawsze .
-Rozumiem - nagle Julie sie pozbierala i już wiedziała że jest gotowa ... Gotowa aby pokonać Gabora- Co mam robić ? - Twarz Effie rozjaśniała
- Na początek nauczymy cię paru sztuczek - uśmiechnęła się ...

czwartek, 2 stycznia 2014

mystery cz.4

- dobrze... ale czemu poluje na moja dusze przeciez ... - urwała nie wiedzac jak dokonczyc na szczescie Nathan dokończył za nią
- wiem ... ale jakby to ... w pewien sposob jestes ze mna zwiazana emocjonalnie , wiem jak to brzmi - na jego ustach błakał sie uśmiech .
-eh ... gdzie ja jestem ? - Julie rozejrzła się ale poza brudnymi scianami i drzwiami nie zauwazyła nic szczegulnego .
Pomieszczenie bylo ciemne i chłoadne jakby znajdowali się pod ziemią. Nie było żadnego okna , jedynym żródłem światla była stara zniszczona lampa stojąca obok lożka na ktorym siedziała Julie.
- Jesteśmy w innym wymiarze . - powiedział jakby to było coś zupełnie naturanego . - niedlugo wszystko zrozumiesz nie moge ci powiedziec wszystkiego ...
-Dlaczego ... gonia mnie jakieś cienie czychające na moje życie a ty twierdzisz ze nie mozesz mi nic powiedziec ?! -zadrżała , sama nie wiedząc czy z zimna cz z przerażenia - chyba mam prawo wiedzieć co sie ze mną stanie .
Nie odpowiedział pochylił sie nad nią i delikatnie wsunął rękę pod jej karmelowe potargane loki . Julie czuła jak przez jej cialo przechodzi przyjemny dreszcz. Nathan spojżał na jej usta i delikatnie je musnął swoimi . Julie nie mogła opanować drżenia ... spojrzała na Nathana ale jego oczy były puste , nie było w nich żadnych uczuć ...
- Co teraz - sprobowała odwrócić jego uwagę od jej malinowych policzków
- Teraz musisz wrocić do domu ...
- Jak to a co z tym jak mu tam ... ?
- Gaborem ?
- Tak , nie będzie mnie szukał czy cos ?
- Julie - jej imie w jego ustach bylo takie piękne - on nie może cie skrzywdzić poki nosisz przy sobie kamień... chyba że ...
-chyba ze co - przerwała mu Julie
- chyba ze znajdzie sie ktoś kogo pokochasz - posmutniał
- nie rozumiem
- zeozumiesz ...
I nagle otworzyła oczy. Znajdowała się teraz w swoim pokoju , było juz ciemno. Okno było otwarte a firanki powiewały lekko na wietrze . Wszystko bylo takie samo jak zostawila wychodząc z domu .
Siedziała teraz w swoim łózku , była 2 w nocy , jednak nie miała ochoty na sen. W jej głowie kłebiły się mysli . Czy to był sen ? A jesli tak to czemu tak wyrażnie go czułam ? Jeśli nie to jak znalazłam sie w pokoju ? co Nathan miał na myśli mowiąc ze jesli kogos pokocham ? Przytłoczona myślami w końcu zasnęła .
Bardzo brakowało jej Laury . Mimo że bardzo lubiła Lili i Sarę , Laura była jej najlepsza przyjaciółką i tylko z nią mogła rozmawiac o wszystkim . Teraz kiedy w jej życiu pojawił sie Nathan nie wiedziała co ma o  tym myśleć potzrebowala żeby ktoś ją wysłuchał ... tylko kto .
Wstając z łóżka była tak zmęczona ze nie zauważyła leżacej na podłodze książki potkneła sie o nią i upadła na podłoge. Obróciła sie na plecy i lezała tak przez chwile. Patrzyła w sufit i nie myślała o niczym . W końu jednak musiała wstac . Na zajęciach nie mogła się skupić . Cały czas zastanawiała się czy tak bedzie już zawsze , ze bedzie musiała się martwić o swoje życie . Czy da sie go jakoś pokonać ? Podczas przerwy na lunch usiadła przy stoliku sama . Lili i Sarah usiadły dwa stoły dalej . Pewnie uwazają ze to ze Laura zgineła to moja wina - pomyslała.
Jednak nie siedziała długo sama. Zaraz przysiadła się do niej Effie. Byla to drobna dziewczyna w okularach z prostymi ciemnymi wlosami .
-mogę - zapytała
-pewnie - odparła Julie
- Jestem Effie -powiedziała
-Julie , chodzimy razem na hiszpański - uśmiechnęła się
- wiem - odwzajemniła uśmiech - ale myslałam ze mnie nie znasz - wyszczerzyła białe jak snieg zęby
Zjadły w ciszy kanapki od czasu do czasu tylko plotkowały o ubiorze innych ludzi . Chodz Effie nie była zbyt ładna styl miała nienaganny .Po skończonym lunchu Effie złożyła Julie propozycje :
- Dziś jest mała impreza u Becky , może chcesz pójsc ze mna ? Będziemy się świetnie bawić - jej wargi wygięly sie w lekkim uśmiechu .
- Pewnie , czemu nie ? Dobrze mi to zrobi .
- świetnie więc widzimy sie o 8
- ok
Gdy Julie wracała do domu było juz ciemno.  Nigdy nie mowiła tego głośno ale panicznie bała sie ciemności . Szła szybkim krokiem w stronę domu . Zostało jej ostatnie wzniesienie przed domem gdy nagle przed nią jak z podziemi wyrosł Nathan.  Julie wydała z siebie cienki pisk i upadła na ziemię .
- hehe - zasmial się ale widząc minę julie zaraz podał jej rękę
- co ty tu robisz ?! - krzyknela gdy juz wstala - wystraszyles mnie !
- nic - uśmiechnął sie - chciałem cie zobaczyć
- swietnie zobaczyłes - przeszla obok niego i ruszyła w dalsza drogę w nadziei ze pojdzie za nia .
Wcale nie miała ochoty wracać do pustego ciemnego domu i mimo że obok był jescze jeden dom - jej sadsiadów , oboje byli starzy i w zadnym wypadku nic by nie usłyszeli gdyby co kolwiek sie działo . Nathan po chwili ruszyl za nią i zrównał z nią krok .
- przeciez cieszysz sie ze mnie widzisz , wiec skad ta złosc
- przez ciebie sie spoznie - powiedziala probując udawac ze jest zla
- a gdzie - zainteresował sie Nathan
- to chyba nie twoja sprawa
- hah - Julie katem oka zauwazyła jak byłysneły mu oczy - sam sie dowiem - usmiechnął się .
Byli już pod jej domem . Julie weszła na schodki , Nathan poszedł za nią . Julie włożyła klucz i przekręciła zamek , w tym momecie zoriętowała się ze Nathan stoi tuż za nią . Szybko się obruciła . Stał tak blizko ze czuła jego ciepły oddech .
- Powinieneś już isć
- Jesteś pewna ze tego chcesz - nie była
- Myślę ze tak wypada
- Zawsze robisz co wypada - położyl ręce na jej biodrach i zblizył się do jej ust .
Julie szybko go odepchnęła . Jenak on uśmiechnął się a zza jego plecow Julie dostrzegla niewyrażny ciemny kształt . Dopiero po chwili zoriętowała się ze to są skrzydła , czarne skrzydła . Nathan uśmiechnął się zadziornie pocałował swoje palce i prostując rękę dmuchnął w nią . Julie stała jak wryta i nie mogła się ruszyc obserwowała tylko . Nathan zatrzepoał ogromnymi skrzydłami i odleciał ...

niedziela, 24 listopada 2013

mystery cz.3

Uciekali biegnac korytarzem.
trzymał ją za rękę tak mocno jakby juz raz ja stracił . W pewnym momencie wszystko zaczęło sie rozmazywac, granica mniedzy snem a jawą stała sie bardzo cienka. Julie to czuła jednak wiedziala ze jego dłoń jest prawdziwa.
Chyba zasnęła ale nie byla tego pewna. Słyszała mnustwo głosow ...
Gdy się obudziła zobaczyła nad sobą Nathana. Bez słów ją przytulił . Poczuła się wtedy szczęśliwa, pierwszy raz od dawna naprawde szczęśliwa.
-co sie stało ? - zauwazyla ze jej głos był jeszcze przerażony.
- To dość dluga historia... - zacząl
- mamy czas - usmiechnęła sie
- Nie pamietasz mnie prawda ? - zapytał ze smutkiem w głosie i opuscił glowe- nie wiesz gdzie jestesmy nic nie pamietasz ? - ciagnął dalej
- nie - posmutniala bo poczucie ze jednak wszystko wie narastało - nic ... nie wiem gdzie jestem
- Pamietasz ... w dziecinstwie miałas przyjaciela ... pamietasz ? - otworzyla szeroko oczy - tak ... bylisy dziecmi ... musialem sie przeprowadzic , ale obiecałem ci wedy ze zawsze bede przy tobie i że będę cie chronić - umilkł na chwile - dałem ci wtedy kamień słońca ... - spojrzał na nią spojrzeniem pełnym bólu a ona sięgnęła po wisiorek ... zwykły kamień złotawego koloru połyskiwał w nikłym świetle starej lampy .
- pamietam - wyszeptała
- wiec to nie jest zwykly kamień , podarowany komuś bliskiemu chroni go przed złymi  mocami . Niestety moj ojciec wplątał sie w nie potrzebne sprawy z Gaborem. On nie jest do końca człowiekiem ... chciał moją duszę , jednak matka w porę sie zorietowała i wezwała na pomoc anioła Cyrusa ... Wytworzył wokół mnie pewnego rodzaju tarcze ... wokół mojej duszy, przez co Gabor nie mogł jej dostać, więc - julie zauważyła jak po jego policzku płynie jedna łza - zaczał polowac na twoją - wyszeptał - przepraszam - otarł łze .
- wtedy ... laura ? to był on ?
- tak ... na szczescie w pore się zjawilem - przerwał złapał julie za rękę - jest jescze oś co musisz wiedziec ... zeby moc go pokonac nie mogłem być aniołem są silne ale za słabe dla Gabora ... Jestem twoim aniołem , ale UPADŁYM - to słowo zabrzmiało w jej uszach echem jakiego nigdy nie dosiadczyla ...