Idąc do parku nawet nie myślałam co powiem Lorecie jak zauważy że mnie nie ma. Zastanawiałam się tylko co ja mu powiem?
Gdy dotarłam na miejsce usiadłam na ławce i czekałam.
- Hej - usłyszałam ten piękny głos. Głos Tristana.
- Hej - spuściłam głowę dalej nie wiedząc co mogę mu powiedzieć.
Usiadł na ławce obok mnie , tak blisko, że czułam jego ciepło. Poszułam jak miliony woltów biegną miedzy nami.
Złapał mnie za rękę i juz wiedziałam że nie musze nic mowić. Rozumiał.
Byłam zagubiona , niepewna i wystraszona że za kilka miesiecy może już go nie być.
W przypływie emocji przytuliłam się do niego.
- Będzie dobrze - powiedział tak spokojnie, że byłam skłonna w to uwierzyć.
Spojrzałam na niego. Jego czarne oczy szkliły się teraz, jednak jego twarz nie zdradzała żadnych emocji.
-Myślisz, że uda ci się go pokonać ?
-Myślę,że muszę spróbować.
Przez resztę rozmowy zastanawialiśmy się co dalej? Los przeciął nasze drogi w bardzo nieodpowiednim momecie. Wiedziałam , ze go stracę , że nie ma wyjścia, jednak gdzieś głęboko w najciemniejszym zakamarku serca wierzyłam , że można jakoś ominąć przepowiednię.
Budząc się zerknęłam na telefon. Brak sms i nieodebranych połączeń. Pewnie Loreta jest zła . Nie dziwie jej się , też bym była gdyby mnie olała. Stwierdziłam jednak, że zadzwonię do niej póżniej. Nie miałam teraz głowy do preprosin.
Postanowiłam pobiegać. Uporządkować myśli, zebrać sie w sobie.
Wstałam i poszłam do łazienki by się umyć. Nastęonie ubrałam się i związałam włosy w kucyk. Spojrzałam w lustro. Całkiem nieżle, uśmiechnęłam się do siebie.
Biegłam już jakiś czas, kiedy dopadło mnie uczucie , że ktoś mnie śledzi. Nie zatrzymując się rozejrzałam się. Pełno było ludzi , niektorzy biegali , ale to normalne w sobote . Nie zauważyłam nic dziwnego jednak nie umiałam się wyzbyć tego uczucia. Skręciłam w mniej uczęszczaną alejkę, a potem wybiegłam na ulicę. Biegłam wzdłóż drogi. Znów się rozejrzałam , ale nikogo nie było. Wariuję pomyslałam.
W tym samym momęcie coś gruchnęło za mną o ziemię, zanim zdążyłam się obrócić , ktoś założył mi worek na głowę. I nie wiadomo skąd wzięła się furgonetka do której mnie brutalnie wżucono. W wozie ktoś związał mi ręce. Wszystko działo się tak szybko , że nie zdążuyłam nawet krzyknąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz