niedziela, 26 października 2014

sen cz.8

Idąc do parku nawet nie myślałam co powiem Lorecie jak zauważy że mnie nie ma. Zastanawiałam się tylko co ja mu powiem?
Gdy dotarłam na miejsce usiadłam na ławce i czekałam.
- Hej - usłyszałam ten piękny głos. Głos Tristana.
- Hej - spuściłam głowę dalej nie wiedząc co mogę mu powiedzieć.
Usiadł na ławce obok mnie , tak blisko, że czułam jego ciepło. Poszułam jak miliony woltów biegną miedzy nami.
Złapał mnie za rękę i juz wiedziałam że nie musze nic mowić. Rozumiał.
Byłam zagubiona , niepewna i wystraszona że za kilka miesiecy może już go nie być.
W przypływie emocji przytuliłam się do niego.
- Będzie dobrze - powiedział tak spokojnie, że byłam skłonna w to uwierzyć.
Spojrzałam na niego. Jego czarne oczy szkliły się teraz, jednak jego twarz nie zdradzała żadnych emocji.
-Myślisz, że uda ci się go pokonać ?
-Myślę,że muszę spróbować.
Przez resztę rozmowy zastanawialiśmy się co dalej? Los przeciął nasze drogi w bardzo nieodpowiednim momecie. Wiedziałam , ze go stracę , że nie ma wyjścia, jednak gdzieś głęboko w najciemniejszym zakamarku serca wierzyłam , że można jakoś ominąć przepowiednię.


Budząc się zerknęłam na telefon. Brak sms i nieodebranych połączeń. Pewnie Loreta jest zła . Nie dziwie jej się , też bym była gdyby mnie olała. Stwierdziłam jednak, że zadzwonię do niej póżniej. Nie miałam teraz głowy do preprosin.
Postanowiłam pobiegać. Uporządkować myśli, zebrać sie w sobie.
Wstałam i poszłam do łazienki by się umyć. Nastęonie ubrałam się i związałam włosy w kucyk. Spojrzałam w lustro. Całkiem nieżle, uśmiechnęłam się do siebie.
Biegłam już jakiś czas, kiedy dopadło mnie uczucie , że ktoś mnie śledzi. Nie zatrzymując się rozejrzałam się. Pełno było ludzi , niektorzy biegali , ale to normalne w sobote . Nie zauważyłam nic dziwnego jednak nie umiałam się wyzbyć tego uczucia. Skręciłam w mniej uczęszczaną alejkę, a potem wybiegłam na ulicę. Biegłam wzdłóż drogi. Znów się rozejrzałam , ale nikogo nie było. Wariuję pomyslałam.
W tym samym momęcie coś gruchnęło za mną o ziemię, zanim zdążyłam się obrócić , ktoś założył mi worek na głowę. I nie wiadomo skąd wzięła się furgonetka do której mnie brutalnie wżucono. W wozie ktoś związał mi ręce. Wszystko działo się tak szybko , że nie zdążuyłam nawet krzyknąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz