sobota, 9 maja 2015

Jeśli potrafisz cz.1

Ale dlaczego !- Diana wciąż nalegała.- Jak możesz to zrobić tak po prostu ?! - czyułam flustrację w jej głosie jednak nic na to nie mogłam poradzić.
-Nie zmienię zdania!- rzuciłam szybko szukając mojej ulubionej sukienki.
- Prosze cię Ala - usiadła na brzegu łóżka. Gdy się obróciłam żeby jeszcze raz powiedzieć że nie mam mowy zobaczyłam w jej oczach łzy . Pierwszy raz przeszło mi przez myśl, że moze nie powinnam ? że jestem samolubna ? Zostawiam ją . Ona wie że na zawsze , ja się jeszcze łudzę.
-Nie płacz - usiadłam obok niej .- będę cie odwiedzać- przytuliłam ją .
Spojrzała na mnie z ironią . Wstała i wyszła bez słowa, czując że juz mnie nie przekona.
    Wszystko zaczęło się na wycieczce do Londynu. Mieszkam w Rayleigh , miejscowości dość blisko położonej od niego. Jedzie się niecałą godzinę.Właściwie to do tej pory nie mam pojęcia dlaczego moi rodzice wybrali właśnie Rayleigh, nie ma w nim nic nadzwyczajnego. Pochodzę z Polski , do Wielkiej Brytani przeprowadziliśmy się gdy miałam 6 lat. Mieszkam tu już 12 lat i nie pamiętam kompletnie nic z mojego ojczystego kraju. Wracając do wycieczki , jak zawsze zapowiadało sie świetnie , słońce świeciło , deszcz nie padał. Jak zawsze szłam z moją najlepszą przyjaciółką Dianą , tez pochodzi z Polski jednak ona się już tu urodziła. Londyn jest piękny i nie mogłyśmy przestać się zachwycać i wtedy , jakby pojawił się znikąd w zamierzonym już z góry celu, pojawił się on. Przystojny , jednak na mnie nie zrobił wiekszego wrażenia. Co innego Diana , od razu do niego przyległa. Uznałam , że to nic takiego i mimo że Diana nigdy się tak nie zachowywała , stwierdziłam że kiedyś musi być ten pierwszy raz i ulotniłam się. Słońce już zachodziło kiedy spróbowałam po raz pierwszy skontaktowac sie z Dianą. Nie odebrała. Nie przejęłam się ponieważ ona ma to w naturze. Jednak gdy rano też nie dawała znaku życia przestraszyłam się i pobiegłam jej szukać . serce waliło mi jak oszalałe, ponieważ zostawiłam ją wtedy samą i do końca życia bedę miała z tego powodu wyrzuty sumienia. Pierwsze co to pobiegłam do jej domu. Nie bylo jej tam. Moja rozpach sięgała zenitu. Mama Diany już zadzwoniła na policje i czekałyśmy.
Po jakiejś godzinie od przyjazdu policji Diana przyszła do domu , jak gdyby nigdy nic. Nawet sie ze mną nie przywitała. Po prostu sobie przeszła obok. Teraz rozpacz przemieniła się we wściekłość. Jak można znikać na całą noc i nie dawać o sobie znaku zycia ?! Jakby tego bylo mało , żadnych wyjaśnień , żadnego przywitania. Nic . Wróciłam do domu .
Wieczorem zadzwonił telefon. Diana chciała sie ze mną spotkach. Dalej byłam na nią wściekła jednak chciałam sie dowiedzieć co się stało. Moja ciekawość była o wiele silniejsza niż złość na nią , więc się zgodziłam.
Było ciemno. Zapomniałam telefonu ale wydawało mi sie , że może być 9-10 w nocy. Czekałam na ławce w parku. Wlatarni która jeszcze przed chwilą oświetlała mnie przepaliła się żarówka. Teraz to miejsce wyglądało naprawde upiornie. Drzewa złowieszczo szumiały. Ich gałęzie wyglądały jak potworne pazury olbrzyma , który tylko czeka na chwilę mojej nieuwagi, aby pożreć moją duszę. I w tej chwili zobaczyłam niewyrażną sylwetkę kilkadziesiąt metrów ode mnie. Najpierw się przeraziłam , bo kto o tej godzinie chodzi po parku ? Ale po chwili zoriętowalam się że to Dana.
- Cześć - powiedziałam gdy podeszła blizej.
- Cześć- ciężko usiadła obok mnie. Była zmeczona ,czułam to .
- Więc ? - zapytałam po chwili milczenia - masz zamiar mi powiedzieć co się stało ?
Westchnęła ciężko i opowiedziała mi historię o białym proszku , górach pieniedzy i alfonsie zwanym Dorian.
- Zgwałcił cie - pierwsza myśl jaka przebiegła mi przez głowę
- Nie- zamilkła na chwilę i intensywnie nad czymś myślała- on tego nie zrobi dopuki się nie zgodzę . Ma zazady.
Nie mogłam się powstrzymac i buhnęłam śmiechem .
- Zasady ?!- ona chce z nim być - Nie możesz !- krzyknęłam gdy uświadomiłam sobie że być może o będzie jej największy błąd w życiu .
- Nie możesz - powiedzialam cicho i uciekłam . W drodze do domu toważyszyły mi stróżki łez.
***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz