czwartek, 2 stycznia 2014

mystery cz.4

- dobrze... ale czemu poluje na moja dusze przeciez ... - urwała nie wiedzac jak dokonczyc na szczescie Nathan dokończył za nią
- wiem ... ale jakby to ... w pewien sposob jestes ze mna zwiazana emocjonalnie , wiem jak to brzmi - na jego ustach błakał sie uśmiech .
-eh ... gdzie ja jestem ? - Julie rozejrzła się ale poza brudnymi scianami i drzwiami nie zauwazyła nic szczegulnego .
Pomieszczenie bylo ciemne i chłoadne jakby znajdowali się pod ziemią. Nie było żadnego okna , jedynym żródłem światla była stara zniszczona lampa stojąca obok lożka na ktorym siedziała Julie.
- Jesteśmy w innym wymiarze . - powiedział jakby to było coś zupełnie naturanego . - niedlugo wszystko zrozumiesz nie moge ci powiedziec wszystkiego ...
-Dlaczego ... gonia mnie jakieś cienie czychające na moje życie a ty twierdzisz ze nie mozesz mi nic powiedziec ?! -zadrżała , sama nie wiedząc czy z zimna cz z przerażenia - chyba mam prawo wiedzieć co sie ze mną stanie .
Nie odpowiedział pochylił sie nad nią i delikatnie wsunął rękę pod jej karmelowe potargane loki . Julie czuła jak przez jej cialo przechodzi przyjemny dreszcz. Nathan spojżał na jej usta i delikatnie je musnął swoimi . Julie nie mogła opanować drżenia ... spojrzała na Nathana ale jego oczy były puste , nie było w nich żadnych uczuć ...
- Co teraz - sprobowała odwrócić jego uwagę od jej malinowych policzków
- Teraz musisz wrocić do domu ...
- Jak to a co z tym jak mu tam ... ?
- Gaborem ?
- Tak , nie będzie mnie szukał czy cos ?
- Julie - jej imie w jego ustach bylo takie piękne - on nie może cie skrzywdzić poki nosisz przy sobie kamień... chyba że ...
-chyba ze co - przerwała mu Julie
- chyba ze znajdzie sie ktoś kogo pokochasz - posmutniał
- nie rozumiem
- zeozumiesz ...
I nagle otworzyła oczy. Znajdowała się teraz w swoim pokoju , było juz ciemno. Okno było otwarte a firanki powiewały lekko na wietrze . Wszystko bylo takie samo jak zostawila wychodząc z domu .
Siedziała teraz w swoim łózku , była 2 w nocy , jednak nie miała ochoty na sen. W jej głowie kłebiły się mysli . Czy to był sen ? A jesli tak to czemu tak wyrażnie go czułam ? Jeśli nie to jak znalazłam sie w pokoju ? co Nathan miał na myśli mowiąc ze jesli kogos pokocham ? Przytłoczona myślami w końcu zasnęła .
Bardzo brakowało jej Laury . Mimo że bardzo lubiła Lili i Sarę , Laura była jej najlepsza przyjaciółką i tylko z nią mogła rozmawiac o wszystkim . Teraz kiedy w jej życiu pojawił sie Nathan nie wiedziała co ma o  tym myśleć potzrebowala żeby ktoś ją wysłuchał ... tylko kto .
Wstając z łóżka była tak zmęczona ze nie zauważyła leżacej na podłodze książki potkneła sie o nią i upadła na podłoge. Obróciła sie na plecy i lezała tak przez chwile. Patrzyła w sufit i nie myślała o niczym . W końu jednak musiała wstac . Na zajęciach nie mogła się skupić . Cały czas zastanawiała się czy tak bedzie już zawsze , ze bedzie musiała się martwić o swoje życie . Czy da sie go jakoś pokonać ? Podczas przerwy na lunch usiadła przy stoliku sama . Lili i Sarah usiadły dwa stoły dalej . Pewnie uwazają ze to ze Laura zgineła to moja wina - pomyslała.
Jednak nie siedziała długo sama. Zaraz przysiadła się do niej Effie. Byla to drobna dziewczyna w okularach z prostymi ciemnymi wlosami .
-mogę - zapytała
-pewnie - odparła Julie
- Jestem Effie -powiedziała
-Julie , chodzimy razem na hiszpański - uśmiechnęła się
- wiem - odwzajemniła uśmiech - ale myslałam ze mnie nie znasz - wyszczerzyła białe jak snieg zęby
Zjadły w ciszy kanapki od czasu do czasu tylko plotkowały o ubiorze innych ludzi . Chodz Effie nie była zbyt ładna styl miała nienaganny .Po skończonym lunchu Effie złożyła Julie propozycje :
- Dziś jest mała impreza u Becky , może chcesz pójsc ze mna ? Będziemy się świetnie bawić - jej wargi wygięly sie w lekkim uśmiechu .
- Pewnie , czemu nie ? Dobrze mi to zrobi .
- świetnie więc widzimy sie o 8
- ok
Gdy Julie wracała do domu było juz ciemno.  Nigdy nie mowiła tego głośno ale panicznie bała sie ciemności . Szła szybkim krokiem w stronę domu . Zostało jej ostatnie wzniesienie przed domem gdy nagle przed nią jak z podziemi wyrosł Nathan.  Julie wydała z siebie cienki pisk i upadła na ziemię .
- hehe - zasmial się ale widząc minę julie zaraz podał jej rękę
- co ty tu robisz ?! - krzyknela gdy juz wstala - wystraszyles mnie !
- nic - uśmiechnął sie - chciałem cie zobaczyć
- swietnie zobaczyłes - przeszla obok niego i ruszyła w dalsza drogę w nadziei ze pojdzie za nia .
Wcale nie miała ochoty wracać do pustego ciemnego domu i mimo że obok był jescze jeden dom - jej sadsiadów , oboje byli starzy i w zadnym wypadku nic by nie usłyszeli gdyby co kolwiek sie działo . Nathan po chwili ruszyl za nią i zrównał z nią krok .
- przeciez cieszysz sie ze mnie widzisz , wiec skad ta złosc
- przez ciebie sie spoznie - powiedziala probując udawac ze jest zla
- a gdzie - zainteresował sie Nathan
- to chyba nie twoja sprawa
- hah - Julie katem oka zauwazyła jak byłysneły mu oczy - sam sie dowiem - usmiechnął się .
Byli już pod jej domem . Julie weszła na schodki , Nathan poszedł za nią . Julie włożyła klucz i przekręciła zamek , w tym momecie zoriętowała się ze Nathan stoi tuż za nią . Szybko się obruciła . Stał tak blizko ze czuła jego ciepły oddech .
- Powinieneś już isć
- Jesteś pewna ze tego chcesz - nie była
- Myślę ze tak wypada
- Zawsze robisz co wypada - położyl ręce na jej biodrach i zblizył się do jej ust .
Julie szybko go odepchnęła . Jenak on uśmiechnął się a zza jego plecow Julie dostrzegla niewyrażny ciemny kształt . Dopiero po chwili zoriętowała się ze to są skrzydła , czarne skrzydła . Nathan uśmiechnął się zadziornie pocałował swoje palce i prostując rękę dmuchnął w nią . Julie stała jak wryta i nie mogła się ruszyc obserwowała tylko . Nathan zatrzepoał ogromnymi skrzydłami i odleciał ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz