niedziela, 9 lutego 2014

mystery cz.5

To zbyt wiele . Weszła do domu. Nic nadzwyczajnego . Poszła na górę prosto do swojego pokoju . Zazwyczaj się nie ,,Pindży" ale dzis postaniwiła zrobić wyjątek. Tusz do rzęs pożyczyła od mamy ... jak zwykle nie ma jej teraz w domu. Tak długo się nie widzialy. Łzy wezbraly w jej oczach. < musze szybko się ogarnąć > myśli ciążyły jej jak nigdy < o co chodzi z Nathanem ? Jak się dowie ? będzie mnie śledzil ? a moze juz mnie śledzi ? > Po chwili jednak stwierdzila że to niedorzeczne. Zalożyła śliczną czarną sukienkę i srebnym paskiem w tali i czarne buty . Ostatni raz przejrzała się w lustrze i w pośpiechu wybiegła z domu jeszcze 5 minut i będzie spóżniona. Już miala biec do auta kiedy znów nie wiadomo skąd pojawił się przed nią Nathan.
- Autem nie zdążysz - stwierdził. <Skad on wie na ktorą się umówiłam ?! >
- No niestety jakoś sobie poradzę - spojrzal na nia jakby nie do końca o czym mówi.
- Oj Julie - pokręcił głową - mogę cię tam zabrać dużo szybciej - wyszczerzył zęby .
- niby jak ? - zapytala zupelnie bez sensu bo już wiedziała co ma na myśli
- przecierz wiesz - uśmiech jaknby przykleil mu się do twarzy .
- eh - westchnęła i spojrzała na zegarek ... ósma - dobrze - odparła
Po tych słowach Nathan nie czakając na nic więcej złapał ją bardzo mocno w tali. Julie uslyszala tylko trzepot skrzydeł i nim sie zoriętowała byli już kilka metrów nad ziemią. To uczucie bylo nieziemskie. Czuła się tak bezpieczie w jego ramionach . Minęło kilka chwil i byli już na miejscu Nathan hm ... wylądował ? to chyba bedzie dobre slowo ... tuż za domem Effie. Gdy puścił Julie poczula ona ukłucie rozczarowania... < to juz koniec ? >
- Dziękuje - wymamrotała
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się szeroko .-Mam iść z tobą ?
- Nie nie trzeba - otworzyła szerzej oczy zdziwiona jego pytaniem
- Ok więc do zobaczenia - pochylił się i pocalowal ją w policzek
- cześć - odpowiedziala rumieniąc się
Gdy weszla od razu podbiegła do niej wytrojona Effie .
- Wow Julie wyglądasz ślicznie
- Dziękuje ty też - przytuliła ją na powitanie
Impreza już się kończyła. Julie też miala się już zbierać ale najpierw chciala pomóc Effie w sprzątaniu . Gdzy Zanosiły naczynia Effie przystanęła na chwilę i mrugajac popatrzyła sie na Julie .
- O co chodzi - spytała zdziwiona
- Wiem kim jesteś - Julie nie byla w stanie wydusić słowa < Jak to ?! > - spokojnie chce ci pomoc ...  Zeby pokonać Gabora nie wystarczy ci kamień , owszem ochroni cię ale nie pomoże go zniszczyć . - Jej oczy zalściły .
- Effie ja ..
- Tak wiem ... Posłuchaj to bardziej skomplikowane . Przez uczucie jakim darzy cie Twój Upadły Anioł sama stałaś się celem Gabora ... Jezeli uda mu się zniszczyć ciebie pokona również Nathana ...
- Jak to - < o matko ... przeze mnie moze coś się sta Nathanowi ! Nie ! >  byla przerażona ...
- Eh - Effie odłozyła talerze i potarła dwoma palcami czubek nosa, jakby rozbolala ją głowa - jesteście w pewien sposob połączeni ... Jeżeli on umrze to ty też . To temat na dłuższą rozmowe a my nie mamy czasu chodz pokaze ci coś - złapała Julie za ręke i zbiegła po schodach do piwnicy .
Gdy stanęly na środku ciemnego pokoju oświetlonego tylko małą żarówką Julie zobaczyła mnóstwo najrózniejszych mieczy ,maczug , zbroi , hełmów i kilku innych ciężkich rekwizytów których nazw nie znała .
- Potrzebujesz broni -  rzucila krótko Effie . - Ale nie zwyklej  - przeszła przez pokój i pchnęła "ściane" to były ukryte drzwi . - Tu jest broń magiczna i taka ci będzie potrzebna . - rzuciła krotko .- Nie jestem do końca pewna kiedy ale czas rozwiązania zbliża się wielkimi krokami .
- Czego? - była w stanie wydusić tylko to
- Rozwiązania Gabor jest blisko nie jestem pewna jak blisko , ale w każdej chwili może cię dopaść ... A kamień nie będzie cie chronić zawsze .
-Rozumiem - nagle Julie sie pozbierala i już wiedziała że jest gotowa ... Gotowa aby pokonać Gabora- Co mam robić ? - Twarz Effie rozjaśniała
- Na początek nauczymy cię paru sztuczek - uśmiechnęła się ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz