wtorek, 17 czerwca 2014

Sen cz.2

Otworzyłam oczy i zobaczyłam niesamowicie przystojnego chłopaka. Jego miedziane włosy opadały na czoło a oczy były głebokie i ciemne , prawie czarne.
Rozejrzałam się po dobrze mi już znanym miejscu- szpital .
- Co się stało? - zapytałam . byłam oszołomiona nawet jeśli dostalabym piłką to nie stracilabym przytomności prawda ? ...
- Strasznie cię przepraszam , to było nie chcący - miał tak aksamitny głos, że poczułam mrowienie na całym ciele.
Złapał mnie za rękę.
- Jak się czujesz - o matko ! troszczy się o mnie ... Nie głupia nie mozesz ... nie zakochuj się teraz ..
- Całkiem dobrze nie biorąc pod uwagę bólu głowy , co się stało ? - powtórzylam pytanie topiąc się w jego czarnych oczach .
- tak jakby trochę upadła na ciebie belka . - zaczerwienił się , oh jaki to był piękny widok .
- belka ?- zdziwiłam się
- no tak ... wiesz ta co siatkę podtrzymuje .
- ah ... - złapałam się za głowę i zmrużyłam oczy - jak ?!
-była nie stabilna , przepraszam ja tylko piłkę rzuciłem , nie chciałam to było nie chcący - potok słów wypowiadany tym aksamitnym głosem.
Weszła pielęgniarka .
- Niestety musisz zostawić dziewczynę na chwile .
Dziewczyne ! Jestem jego dziewczyną ! Uśmiechnęłam sie najmniej krzywo jak umiałam . Wzruszył ramionami i odwzajemnił mój uśmiech.
- no kochania nieżle oberwałaś ale nic ci nie jest jak tylko ta kroplówka zleci mozesz iśc do domu - pokazała mi woreczek z płynem.
Chłopak przez kolejne godziny nie przychodził . Westchnęłam głoścno . On juz nie wróci...
Wyszłam na korytarz troszkę obolała,
- Dziecko ! nic ci nie jest !
- Mama ?! - co ona tu robi nigdy nie odwiedzała mnie w szpitalu
- No tak przyjechałam cię odwiedzić ... wszystko ok ? - i jej entuzjazm znikł
- tak ... ym bywało lepiej - złapałam się za głowę
- eh no to możemy już jechać do domu ?
- tak tylko poinformuj pielęgniarkę ze idziemy ja się spakuję - typowa ja wszystko rozwalone bylam tu tylko kilka godzin a już zdążyłam nabałaganić.
Spakowałam chustkę do torby i kilka ciastek. Obróciłam się i wpadłam na kogoś ...
- ojej przepraszam - wyszeptalam , silne ramiona mocno mnie trzymały bym nie upadła.
- nic nie szkodzi - ach to on ! uniosłam głowę i zobaczyłam jego piękne czarne oczy ... zaniemówilam staliśmy tak przez chwilę , póżniej on puścil mnie i założyl rękę za głowę. potem spojrzal w dół.
- to ja przepraszam - wymamrotal.
Uśmiechnęlam się .
- postawisz mi lody i będziemy kwita .
Jego twarz rozjaśniala, spojrzał mi w oczy, a mnie przeszyła fala gorąca . Uśmiechnął się .
- pewnie - odparł
Wymieniliśmy się numerami i wrociłam do mamy ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz